Jakiś czas temu przeczytałam cykl książek Phillipa Pullmana, pt. “Mroczne Materie”. Przez cały czas czytania zastanawiałam się, czy te książki są warte tego, by tutaj o nich napisać i czy są wystarczająco magiczne. Koniec końców doszłam jednak do wniosku, że tak, poza tym warto Wam pokazywać różne ciekawe rzeczy. Co mogę powiedzieć o tych książkach? Pierwszy tom czyta się bardzo trudno, a to z dwóch powodów.
Po pierwsze, dlatego, że trzeba przyzwyczaić się do stylu pisania Pullmana, który mi trochę przypomina styl Tolkiena, choć bohaterowie Pullmana nie idą przez pół książki z punktu A do punktu B. Kiedy czytelnik już przywyknie do tego konkretnego stylu, może dwa kolejne tomy przeczytać w ciągu tygodnia. Drugą trudnością, z jaką trzeba się zmierzyć podczas czytania, jest fakt, że akcja dotyczy dwóch wątków. Pierwszy wątek to wędrówka głównych bohaterów, którymi są dzieci – Lyra i Will. Dzieciaki wędrują przez światy równoległe. Drugi wątek zaś mówi o wojnie pomiędzy światem ziemskim a niebiańskim.
Warto też wspomnieć, że w powieści występują takie fantastyczne elementy jak mówiące i wojownicze niedźwiedzie czy dajmony. Dajmon to magiczne zwierzątko, które potrafi się transformować w inne i pełni rolę duszy. Tak sobie myślę, że gdyby w naszym świecie ludzie posiadali dajmony, to mój w tej chwili byłby Owczarkiem niemieckim.
Dzisiaj dowiedziałam się także, że cykl “Mroczne materie” został zekranizowany jako serial pod tym samym tytułem i wyemitowany przez stację HBO.