17 listopada obchodziliśmy Dzień Czarnego Kota. Niestety, z róźnych względów, nie udało mi się tego posta opublikować wczoraj, więc postanowiłam zrobić to dzisiaj. W wielu krajach czarny kot jest uznawany za symbol pecha, dzieje się tak ponieważ czerń jest uznawana za kolor magii, choć w wielu kulturach magiczne rytuały wykonuje się w szatach koloru białego. W w związku z tym, że w średniowieczu czarnego kota uznawano za jeden z atrybutów czarownic, były one bestialsko zabijane i nie cieszyły się dobrą sławą. Wierzono także, że czarny kot przebiegający przez drogę został, w tym celu, zesłany tam przez diabła. Wiara, że czarny kot przebiegający przez drogę przynosi pecha najbardziej rozpowszechniła się w Indiach i w Środkowej Europie, szczególnie w Rumunii. Jednak w innych częściach Europy oraz w Japonii uznaje się, że spotkanie na swej drodze czarnego kota to bardzo dobry omen. Warto teź wiedzieć, że w Szkocji istnieje taki przesąd, że zabicie kota (jakiejkolwiek maści) jest równoznaczne ze ściągnięciem na siebie 17 lat nieszczęścia. Natomiast w Ameryce czarny kot jest bardzo popularny i porządany, szczególnie w październiku, gdy zbliża się Halloween. Amerykański rząd, by zapewnić tym zwierzakom bezpieczeństwo i uchronić je przed makabrycznymi pomysłami ludzi – związanymi z obchodami Halloween, zabronił w tym czasie adopcji tych kotów. Okultyści natomiast wierzą w to, że czarny kot świetnie sprawdza się jako tarcza przed negatywną energią innych ludzi. Kot wyczuwając negatywną energię nie transformuje jej, ale potrafi nie dopuścić jej do swojego właściciela.
Ja sama jestem kociarą, choć rzadko używam takiego określenia – najczęściej mówię o sobie, że jestem kocią-mamą. Tak też traktuję swoje kotki. Kotka, którą widzicie na pierwszym zdjęciu, to roczna Nela -rozrabiaka jakich mało i moja radość. Na drugim zdjęciu Dania – kotka przywieziona z Ukrainy, która uwielbia się przytulać i której bardzo trudno nie kochać. To jak teraz wygląda moje życie i to jak je postrzegam sprawia, że pogląd o tym, iż koty są dobrą tarczą przed złą energią jest mi bardzo bliski i zgadzam się z nim, choć żadna z moich kotek nie jest czarnej maści.
Bardzo podoba mi się mit pochodzący z mitologii nordyckiej, który opowiada o bogini miłości i płodności – Frei – której atrybutem jest powóz ciągnięty przez dwa koty. Ten mit bardzo skojarzył mi się z arkanem Rydwan z talii Koci Tarot Marsylski, z talii, którą kilka miesięcy temu dostałam od mojej koleżanki, dlatego też powyżej publikuję wizerunek tej karty.