Długo zastanawiałam się, gdzie opublikować dzisiejszy post. Na początku myślałam tylko o Instagramie, ale szybko doszłam do wniosku, że to, co chcę tutaj opisać jest na tyle magiczne, że może się na tej stronie pojawić.
Czym jest to coś? To coś, to magiczna bajka, którą poznałam oglądając serial z początku lat dwutysięcznych – “Tango z Aniołem”.
Serial ten opowiada historię siedmiu kobiet, które wskutek wybuchu bomby we wrocławskim centrum handlowym straciły swoich najbliższych. Sześć z tych kobiet straciło swoich życiowych partnerów, a jedna – Ewa Rynwit – psycholog i wróżka, moja ulubiona bohaterka – straciła dziesięcioletniego syna – Adasia. Serial ten trzyma w napięciu, przynajmniej mnie, ale ma też taką szczególną specyficzną aurę, jeśli tak to można nazwać, nie o tym jednak chciałam tutaj pisać. Jak wskazuje tytuł posta i to, co napisałam powyżej, chcę abyście poznali pewną bajkę. Bajka ta opowiada o kobiecie i sarnie.
Dawno, dawno temu, gdy magia dla większości ludzi była czymś naturalnym, w pobliżu wielkiego i ciemnego lasu żyła pewna kobieta, która właśnie spodziewała się dziecka. Las ten poza tym, że był wielki i ciemny był inny niż wszystkie, ponieważ zamieszkiwały go magiczne zwierzęta oraz leśne duszki i nimfy. Pewnego dnia kobieta wybrała się na spacer i gdy tak sobie spacerowała zauważyła kłusownika, który mierzył ze swej strzelby do pięknej małej sarenki o przerażonych oczach. Kobieta miała dobre serce, zrobiło jej się żal przerażonego zwierzęcia i mimo że była w odmiennym stanie postanowiła osłonić je własnym ciałem. Wystrzelona przez myśliwego kula zraniła kobietę wskutek czego ta straciła swoje upragnione dziecko, jednak uratowana przez nią sarna była magicznym zwierzęciem i aby odwdzięczyć się swojej wybawicielce za jej heroiczny czyn oraz ukoić jej ból sarenka w dzień zmieniała się w małą dziewczynkę i mieszkała z kobietą w jej chacie a w nocy znów stawała się sarną i wracała do lasu.